To idzie Barcelona i demoluje
W sobotę na pożarcie została rzucona Valencia, za tydzień na Camp Nou przyjeżdża Real, na którego spada nieszczęście za nieszczęściem. Tym razem – porażka z Sevillą u siebie.
Spieszcie się oglądać Barcelonę, to nie może trwać bez końca. Lider Primera Division nie jest dziś drużyną, ale zjawiskiem, a to nawet najlepszym klubom zdarza się w historii najwyżej kilka razy. – Jakbyś z oglądania konkursu Eurowizji przełączył się na spektakl Teatru Bolszoj – podsumował różnicę stylu między rywalami a liderem jeden z hiszpańskich komentatorów.
Szkoda czasu na dyskusje, czy to już zespół lepszy od Dream Teamu Johana Cruyffa czy od orkiestry Ronaldinho sprzed trzech – czterech lat. Jest inny, ale wart każdej chwili spędzonej na trybunach lub przed telewizorem. Czy nawet na boisku, bo jak napisał „El Pais”, piłkarzom Valencii nie zostało w sobotę w pewnym momencie nic innego, jak oklaskiwać rywali.
Szybkość i elegancja
Inne drużyny Primera Division poznały to uczucie wcześniej. Barcelona strzela średnio trzy bramki w każdym meczu, obezwładnia rywali szybkością, jest elegancka, ambitna i nieprzewidywalna jak jej trener. – Jako piłkarz czuł się po części trenerem, jako trener czuje się ciągle piłkarzem – chwalą Josepa Guardiolę komentatorzy. Młody trener nie tylko przywrócił zgodę w szatni, ale wymyślił drużynę na nowo, nie godząc się na żadne schematy.
U niego boczny obrońca Dani Alves wbiega tam, gdzie niektórzy trenerzy nie pozwalają się zapuszczać pomocnikom, Leo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta