Zaczął się czas jak z bajki
Tomasz Sikora o sukcesie w Oestersund, nowym sprzęcie i szukaniu motywacji do uprawiania sportu w wieku 35 lat.
Rz: Ma pan silne nerwy. Dwa pudła na strzelnicy, a potem odrabianie strat i walka ze znakomitymi Norwegami. Taki był plan?
Tomasz Sikora: Miało być trochę inaczej. Pierwsze dwa okrążenia biegłem z rezerwą. Nie zbliżałem się za bardzo do Svendsena, żeby nie budzić w sobie nadmiernych emocji. Wolałem gonić, nie uciekać. Gdy jednak spudłowałem dwa razy, nie było wyboru – od trzeciego okrążenia walczyłem już na 100 procent.
Gdy po czwartym strzelaniu zostało panu 5 – 6 sekund przewagi, wierzył pan, że da radę Bjoerndalenowi i Svendsenowi?
Oj, było ciężko. Ścigało mnie dwóch najlepszych biatlonistów świata. Poza tym mogli sobie pomagać w biegu, dawać zmiany. Nie mogłem za bardzo kontrolować dystansu – każde spojrzenie za siebie zabiera...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta