Elita, która nie jest elitą
Elita intelektualna nie ma monopolu na prawdę i rację. Intelektualiści nie są po to, aby ogłaszać prawdy objawione. Są raczej jak drożdże wywołujące ferment – pisze felietonista Maciej Rybiński.
Przedstawienie na scenie politycznej, jakiego jesteśmy od kilku tygodni świadkami, to czysta amatorszczyzna. Autor anonimowy, reżyser w bufecie. Kasa pusta. I ani jednej głębszej recenzji. Ani jednego recenzenta, którego warto posłuchać.
Z nominacji
W III Rzeczypospolitej elita ducha, zbiorowość intelektualistów posiadających wpływ na społeczeństwo, przestała istnieć publicznie. Jest ignorowana przez elitę polityczną, co najwyżej najwybitniejsze jednostki służą przy odświętnych okazjach do garnirowania szukających popularności polityków. Zastąpiła ją pseudoelita z nominacji, którą można stracić, wykazując zbyt zuchwałą niezależność. Elity władzy stały się samowystarczalne, elitom intelektualnym nie odpowiadają obowiązki dworskie.
Istnienie elity, w tym wypadku politycznej, zakłada niejako automatycznie obecność nie-elity, masy, która nawet w ustroju demokratycznym pełni negatywną funkcję: mianowicie zawęża możliwości działania elity. Ale nieelita polityczna nie jest amorficzną masą, jest społecznością konstytuującą się z wielu innych elit i subelit.
Tak jest w świecie. W polskiej świadomości społecznej inne elity, poza polityczną, nie istnieją. Elita urodzenia została zlikwidowana w PRL ostatecznie. Elitę intelektualną zepchnięto na margines. Elita gospodarcza jeszcze nie powstała, podobnie jak elita pieniądza, a nad zaczątkami obu ciąży odium podejrzenia o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta