Decydują powierzchnia, sprzęt i cena
Nawet najlepiej przygotowana merytorycznie konferencja może się nie udać. Gwarancją fiaska będzie zły wybór miejsca
Krzysztof Gniewkowski
Zorganizowanie szkolenia dla małej grupy pracowników niewielkiej firmy w katowickim Spodku będzie tak samo chybionym pomysłem jak walne zgromadzenie akcjonariuszy banku w Burger Kingu. Z oczywistych też powodów pracownicy McDonalds nie odbędą szkolenia w Sejmie.
Branża zwana dziś turystyką biznesową, do której zalicza się organizowanie potężnych konferencji i jeszcze większych kongresów, nie miała łatwo. Wybór odpowiedniego miejsca, by bez wstydu zorganizować spotkanie kilkudziesięciu, kilkuset osób, był zadaniem karkołomnym. Nie było gdzie.
Ale to były lata 70. XX wieku. Biznes konferencyjny nie istniał. Hotele, które dziś są pierwszą ligą tej działalności, wówczas oferowały jedynie noclegi i wyżywienie, zaczęły dostrzegać kurę znoszącą złote jajka dopiero w latach 80. Biznes konferencyjny w Polsce zaczął raczkować, choć hotelarzom wspominającym te czasy bliższe jest skojarzenie z grą wstępną. W latach 80. ta działalność była sezonowa i miała charakter uboczny. Dopiero następna dekada, lata 90., uzmysłowiła branży hotelarskiej, jak dochodowe może być pójście w kierunku organizowania konferencji, szkoleń, spotkań integracyjnych etc. Małżeństwo hotelarstwa ze środowiskiem biznesowym otwartym na współpracę okazało się niezwykle udane. Mało tego. Wesele wciąż trwa. Chętnych, by zatańczyć z panną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta