Trudno być synem Donalda
Z Kieferem Sutherlandem rozmawia Dawid Muszyński
RZ: Jak często myli się panu rzeczywistość z fikcją? W końcu jako Jack Bauer w serialu „24 godziny” występuje pan już od ośmiu lat...
Powiem szczerze, że zdarza mi się wybuchać gniewem podobnym do tego, który widzowie znają z serialu. Raz tak się utożsamiłem ze swoim bohaterem, że uciekając z restauracji przed znajomymi, wyskoczyłem przez okno w toalecie. Poza tym trudno mi uciec od postaci, którą gram. Większość moich przyjaciół zapomniała, że na imię mam Kiefer i zwraca się do mnie per Jack. Nawet mojej mamie się to zdarza.
Może postać, którą pan gra, przypomina jej kogoś?
No, bez przesady. Byłem trudnym dzieckiem i po dziś dzień przepraszam moją mamę za wiele rzeczy, które zrobiłem, ale nigdy nie byłem ścigany przez ugrupowania terrorystyczne...
Był pan trudnym dzieckiem?
Moja mama miała bliźniaki. Mnie i siostrę. Zawsze, gdy coś zbroiłem, a zdarzało się to bardzo często, zwalałem winę na siostrę. Nie wiem, jak to się działo, pewnie przez moją dziecięcą urodę, ale mama zawsze mi wierzyła. Siostra do dziś ma mi to za złe. Głównym moim problemem był fakt, że nie przepadałem za szkołą. Ale mama postawiła sobie za cel życiowy, by mnie do niej przekonać. Pamiętam, że raz przekupiła mnie pięknym i odjazdowym plecakiem. To było wtedy porsche wśród plecaków. Powiedziała, że jeżeli będę chodzić do szkoły, to mi taki kupi....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta