Tybetańczyk z Matką Boską w portfelu
Mnich, lekarz, aktor w jednej osobie. W Warszawie traktowany jest jako wysłannik Dalajlamy. Był jego osobistym ochroniarzem, teraz czeka na przyjazd swojego mistrza. Ma dla niego niespodziankę
Centrum meblowe na Targówku. Z tłumu klientów wyróżnia się mężczyzna o wschodnich rysach twarzy, w pomarańczowo-czerwonej szacie. To Tenzin Jangchub. W sklepie interesują go tylko fotele. Podchodzi do każdego i dokładnie ogląda. Dotyka obicia. Na niektórych siada i sprawdza, czy są wygodne.
– Szukam fotela Jego Świątobliwości Dalajlamy XIV – odpowiada spokojnie obsłudze na pytanie, czego poszukuje.
Kaskader u boku Dalajlamy
Jangchub, rocznik 1952, w Warszawie mieszka od dziesięciu lat. Urodził się w Tybecie, jednak kiedy miał dwa lata, uciekł z matką do Indii. Była to pierwsza większa fala emigracji z okupowanego przez Chiny kraju. W tej grupie znalazł się również Dalajlama XIV.
Schronienie znaleźli w miejscowości Dharamsali, położonej w południowych Himalajach. Długa wędrówka i zmiana klimatu sprawiły, że wielu emigrantów zaczęło chorować. Wówczas Dalajlama zdecydował o utworzeniu Tybetańskiego Instytutu Medyczno-Astrologicznego. Kształcił w nim przyszłych lekarzy, ucząc tradycyjnej medycyny tybetańskiej. Uczelnię tę skończył Tenzin Jangchub. Zanim jednak do niej trafił, uczył się w tzw. szkole pierwszej pomocy SOS Dharamsala. Ćwiczył też wschodnie sztuki walki, wspinaczkę górską, skakał ze spadochronem. Jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta