Pękła we mnie bariera strachu
Ze Zbigniewem Fijakiem rozmawia Igor Janke
Rz: To ilu było tych esbeków, którzy pana tropili?
Trzydziestu pięciu, nie licząc tych, którzy mnie podsłuchiwali i śledzili. Znam ich nazwiska. Ale szukałem tylko jednego, który groził, że oni zabiją mojego trzyletniego synka. I znalazłem go.
Jak to było?
Przed stanem wojennym byłem sekretarzem komisji „Solidarności” Wydziału Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. 13 grudnia 1981 r. stało się dla mnie oczywiste, że „jak nie teraz – to kiedy, jak nie my – to kto?!”, że muszę zaangażować się w działalność przeciwko komunistycznej władzy. Zacząłem pracować w podziemnej poligrafii i w lipcu 1982 r. zostałem szefem jej regionalnej struktury. 13 września jechałem z moim studentem i przyjacielem do świetnej, nielegalnej drukarni, która znajdowała się w małym domku przy ulicy nomen omen Nadieżdy Krupskiej. Jechaliśmy należącą do „podziemia” skodą 105 L…
To był wtedy niezły samochód.
Uważałem, że wyrzucamy pieniądze, kupując tak drogie auto. Trzeba było kupić dwa trabanty. No i zatrzymała nas drogówka.
Dlaczego?
Jechaliśmy za szybko. Ja mogłem spokojnie uciec, ale pamiętałem, że następnego dnia rano do mojego mieszkania miał przyjść Władysław Hardek, jeden z czterech (obok Władysława Frasyniuka, Bogdana Lisa i Zbigniewa Bujaka) przywódców ogólnopolskiej podziemnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta