Irak – polska wojna bez znieczulenia
Polscy politycy nie chcieli słuchać, że w Iraku trwa wojna, opowiada generał Waldemar Skrzypczak. Gdy meldował do Warszawy o akcjach bojowych, słyszał, że ma się nie bić, ale „dbać o bezpieczeństwo żołnierzy”.
Amerykanie z oddziału specjalnego ODA przywieźli do polskiej bazy trzech Irakijczyków. Związani w pęczek, nieludzko skatowani.
Polscy oficerowie głowili się, co zrobić: – Przecież oni zaraz umrą i będzie afera, że stało się to w polskiej bazie. Do szpitala ich zawieźć? Ludzie dostaną szału, jak ich zobaczą. Pomyślą, że to myśmy ich skatowali.
Generał Waldemar Skrzypczak zadzwonił do gubernatora miasta al Hilla. Gubernator przyjął wyjaśnienia i osobiście stawił się w szpitalu. Sprawa została załatwiona. Irakijczycy przeżyli. Nikt nie pomyślał, że to sprawka Polaków.
500 dolarów za życie
To niejedyny raz, kiedy żołnierze armii Stanów Zjednoczonych „mocno przesadzili”. Skrzypczak widział to na własne oczy. Z jego doświadczenia wynika, że najbardziej kontrowersyjne operacje przeprowadzały oddziały specjalne ODA (Operational Detachment Alpha). Jednostki działały ponad granicami irackich prowincji – często w polskiej strefie. Najczęściej były to 12-osobowe grupy komandosów wyszkolonych do prowadzenia walki partyzanckiej, sabotażu lub realizacji misji wywiadowczych. Umieli przetrwać na terytorium nieprzyjaciela nawet kilka miesięcy bez dostaw zapasów.
W Iraku wykorzystywano ich inaczej. Tam prowadzili głównie akcje zatrzymywania osób podejrzewanych o terroryzm. W ich trakcie występowali w cywilnych arabskich ubraniach lub w wojskowych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta