Żal w stolicy
Tysiące warszawiaków przychodziło w sobotę przed Pałac Prezydencki, by być razem w obliczu tragedii. Zapalali znicze. Układali kwiaty. Płakali. – Boże! Ta tragedia nie powinna się zdarzyć! – szlochała starsza kobieta.
Wśród świeczek ktoś postawił zdjęcie prezydenckiej pary. Pod nim napis: „Żegnajcie, zostaniecie w naszej pamięci na zawsze”. Jeszcze zanim oficjalnie ogłoszono żałobę narodową, na Krakowskim Przedmieściu czuło się, że ta żałoba już trwa. Na budynkach i autobusach pojawiły się flagi. Ludzie modlili się na ulicach. Teatry, kina i kluby odwoływały imprezy.
Tłum przed Pałacem Prezydenckim gęstniał z każdą minutą. Po południu trzeba już było zamknąć ulicę dla ruchu. Ludzie modlili się lub po prostu stali w milczeniu. – To tak, jakbyśmy na coś czekali. Aż ktoś do nas z tego Pałacu wyjdzie i powie, że to nieprawda. Ale po dłuższej chwili każdy zdawał sobie sprawę, że nie wyjdzie nikt. Oni zginęli pod Smoleńskiem – mówi zapłakana Anna Kacperek.
Hanna Kosińska przyszła pod Pałac, bo, jak mówi, nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. – Musiałam być z ludźmi w tej tragicznej chwili – stwierdza. – Dopiero tu cały ogrom dramatu do mnie dotarł.
Gdy flaga narodowa na Pałacu Prezydenckim została opuszczona do połowy, zgromadzeni odśpiewali hymn. Przyjechał też ambasador Rosji. Zapalił znicz i położył biało-czerwoną wiązankę. Złożyli je też prezydent Warszawy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta