Porażka państwa prawa
Podczas procesu generała Kiszczaka sąd nie podjął żadnych starań, aby dociekać prawdy, wyjaśnić tajemnicę i odsłonić kulisy działań – pisze prawnik
Trudno o mniej trafną analizę sprawy sądowej Czesława Kiszczaka niż ta zaprezentowana przez mecenasów Kondrackiego i Stępińskiego w artykule „W obronie prawa" („Rz", 10 maja 2011). Ja również nie brałem udziału w tym procesie (znam sprawę jedynie z relacji prasowych), ale wiem, jak powinien postępować dociekliwy sąd, aby wydać wyrok oparty na faktach. Nie jest prawdą, że uniewinnienie Kiszczaka jest zwycięstwem państwa prawa. Jest jego porażką.
Błędne wnioski
Autorzy piszą, iż „uzasadnienie wyroku wskazuje, że sędziowie, którzy go wydali, byli w pełni niezawiśli, także od społecznych oczekiwań oraz od presji medialnej i politycznej".
To wniosek błędny.
Po pierwsze, miarą niezawisłości sędziego nie jest to, czy wyrok przez niego wydany jest zgodny z opinią publiczną czy nie. Z faktu, że było społeczne zapotrzebowanie na wyrok skazujący, a sędzia wydał uniewinniający, nie można wnioskować, iż sędzia jest niezawisły.
Odwracając sytuację – co będzie, jeśli sędzia wyda wyrok skazujący, gdy istnieje na niego zapotrzebowanie publiczne (tak np. było w przypadku zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze)? Czy powinniśmy wówczas uznać, że jest dyspozycyjny i ulega wpływom? Oczywiście, że nie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta