Jak karać sędziów i prokuratorów
Kilka dni temu otrzymałem w poczcie mailowej informację o precedensowym skazaniu prokuratora za rozmyślne wypaczenie przebiegu śledztwa.
Prokurator został skazany w grudniu na ograniczenie wolności w wymiarze 500 godzin nieodpłatnych prac publicznych oraz na dziesięć dni aresztu. Pozbawiono go także prawa wykonywania zawodu. W akcie oskarżenia zarzucono, że świadomie pominął w śledztwie dowody, które świadczyły o niewinności podejrzanego. Sprawa nie była wcale błaha, gdyż dotyczyła zabójstwa żony oskarżonego. Sąd skazał mężczyznę na 25 lat pozbawienia wolności, a prokurator, który w dochodzeniu pominął dowody jego niewinności, piął się w górę po szczeblach zawodowej kariery. Z czasem przeszedł do sądu, gdzie wykonywał zawód sędziego, a po kilku latach zasilił swoją obecnością palestrę. W końcu jednak sprawiedliwości stało się zadość i prokurator, symbolicznie bo symbolicznie, ale został skazany za ukrywanie z premedytacją dowodów niewinności człowieka, którego oskarżał przed sądem.
Bezpodstawne oskarżenia i skazania
Każdemu, kto w tym momencie przeciera oczy ze zdumienia, należy się krótkie wyjaśnienie. Otóż do skazania prokuratora doszło nie w Polsce, tylko w Teksasie, a prokurator nie nazywał się Jan Kowalski, tylko Ken Anderson. Przytoczony przykład amerykański wywołuje jednak nie tylko niedowierzanie. Na usta ciśnie się każdemu pytanie: czy do takiego skazania mogłoby dojść...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta