Trzeba się przeciwstawić tej wojnie!
Świat nie powinien dać się zwieść eufemizmom, którymi posłużono się w sobotę w Moskwie. Zgoda na „użycie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy do czasu normalizacji sytuacji społeczno-politycznej w tym kraju" to nic innego jak oddanie w ręce Władimira Putina prawa do rozpętania wojny z Ukrainą. W ślad za uchwałą Rady Federacji prezydent Rosji może jednoosobowo i legalnie z perspektywy obowiązującego w jego kraju prawodawstwa złamać nie tylko normy prawa międzynarodowego, lecz także zobowiązania budapeszteńskie Rosji z 1994 r., która wraz z USA i Wielką Brytanią gwarantowała niepodległość i nienaruszalność granic Ukrainy.
Tylko że wtedy w Budapeszcie gwarancje składane Ukrainie podpisywał łagodny i nieco zramolały Borys Jelcyn, natomiast jego następca, ten, w którego rękach jest dziś bezpieczeństwo świata, to jastrząb od dawna kierujący się ideą odbudowy imperium. Do działania skłaniać ma go rzekome „zagrożenie życia" obywateli Federacji Rosyjskiej na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta