Franciszek, sojusznik Władimira
Rosyjskie ukąszenie jest w Watykanie wciąż żywe. Historia nie wyleczyła kościelnych dyplomatów z wiary w szczerość intencji Kremla – pisze publicysta.
Od końca pontyfikatu Benedykta XVI widać wyraźne ukłony Stolicy Apostolskiej w kierunku Rosji. Franciszek ten proces wzmocnił i równocześnie osłabił inne kierunki polityki watykańskiej. A dowodów na to jest aż nadto. Zacznijmy od tego z ostatnich dni. Oto w obliczu ostrego konfliktu na Ukrainie, gdy wojska rosyjskie naruszyły integralność terytorialną Ukrainy i zażądały rozbrojenia od ukraińskich jednostek, papież wzywał do pokojowego rozwiązania konfliktu. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zaskakująca treść tej prośby. „Drodzy bracia i siostry, jeszcze raz proszę was o modlitwę za Ukrainę, która znajduje się w bardzo niepewnej sytuacji. Gorąco pragnę, aby wszyscy, którzy tworzą ten kraj, starali się przezwyciężyć nieporozumienia i razem budować przyszłość kraju. Zarazem zwracam się z usilnym apelem do wspólnoty międzynarodowej, aby wspierała wszelkie inicjatywy służące dialogowi i zgodzie" – powiedział Ojciec Święty.
Bez wymieniania sprawców
Sam apel nie jest zaskoczeniem. Każdy papież modliłby się o powstrzymanie wojny, która łatwo może przekształcić się nawet w starcie światowych imperiów. Jeśli coś zaskakuje, to jedynie obraz konfliktu, jaki wyłania się z tych słów, a dokładnie, dyskretne pominięcie sił zewnętrznych, jakie biorą udział w owej rozgrywce. Warto bowiem przypomnieć, że nie jest tak, że konflikt ów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta