Prowadziłem wykład do kotleta
Jak zostałem prawnikiem... dla „Rzeczpospolitej” Prof. Andrzej Siemaszko, dyrektor instytutu wymiaru sprawiedliwości
Rz: Podobno był pan wybitnym studentem...
Andrzej Siemaszko: Moje zdjęcie z uroczystości odbierania dyplomu z wyróżnieniem, na którym miałem zresztą włosy do ramion, wisiało nawet przez jakiś czas w gablocie na dziedzińcu uniwersyteckim. Uczyłem się dobrze, to prawda. W naszej grupie było dużo przyszłych wybitnych prawników, m.in. Wojciech Sadurski, z którym trochę rywalizowaliśmy.
A dlaczego wybrał pan właśnie prawo?
Pewnie miały na to pewien wpływ tradycje rodzinne. Mój ojciec ukończył Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie, później pracował jako urzędnik w Ministerstwie Zdrowia. W rodzinach prawników rzeczywiście jest tak, że często dzieci idą w ślady rodziców... Poza tym nie przepadałem za matematyką. Chociaż na studiach miałem bardzo dobre oceny z logiki, podobnie z prawa rolnego, na którym m.in....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta