Państwo prawne: dobro czy zło
Należy podjąć debatę nad nową ustrojową definicją państwa, tak by pełniło ono służebną rolę wobec ludzi i ich spraw – pisze prawnik.
Z ślepego przyzwolenia suwerena wyrażonego w referendum konstytucyjnym w 1997 r. Polska stała się „demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej".
Nad zawartością treściową tej definicji podanej w art. 2 Konstytucji RP, nie warto się w ogóle zastanawiać. Widzimy i słyszymy, że jest to zbitka gromko brzmiących pustych pojęć, której znaczenia nikt poważny nie próbuje nawet dociec. O ile jednak można pozwolić sobie na zignorowanie figlarnego ornamentu o „urzeczywistnianiu zasad sprawiedliwości społecznej", to jednak nie wolno nam przejść do porządku nad kwestią samego trzonu konstytucyjnej definicji państwa. Jak właściwie należy rozumieć termin „demokratyczne państwo prawne"?
Koślawa definicja
Już pierwszy rzut oka każe dostrzec wewnętrzną wadliwość, nie tylko logiczną, tej definicji, wyrażającą się w bezpodstawnym immanentnym powiązaniu (związaniu?) państwowości z konkretnym ustrojem. Atrybut „demokratyzmu", czy jak kto woli „demokratyczności", przypisać można ewentualnie panującym poglądom i obyczajom bądź aktualnemu, choć przecież nie niezmiennemu, ustrojowi państwa, ale nie samemu państwu. O wiele większym wyczuciem i kompetencją popisali się np. autorzy konstytucji włoskiej czy późniejszej konstytucji austriackiej, gdy dla ustrojowego (co podkreślam) zdefiniowania państwa posłużyli się terminem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta