Między Łodzią a Litzmannstadt
ROZMOWA
Andrzej Braun, pisarz
Między Łodzią a Litzmannstadt
: W swojej nowej powieści "Psie Pole" opisuje pan przedwojenną Łódź, miasto, które, jak pan pisze, wraz z okrzykami "Sieg heil" bezpowrotnie odeszło w przeszłość. Czego panu dzisiaj najbardziej brakuje z tamtych lat?
ANDRZEJ BRAUN: Przede wszystkim ludzi. Tamta społeczność już w ogóle nie istnieje, a było to drugie co do wielkości miasto w Polsce, liczące 600 tys. mieszkańców. O jego specyfice decydował podział narodowościowy -- jedną trzecią stanowili Niemcy, jedną trzecią Żydzi i jedną trzecią Polacy. Podczas wojny Polaków, przynajmniej w dużej części, w tym moją rodzinę, wysiedlono, Żydów zamknięto w gettach i wymordowano, a Niemcy uciekli w 1945 roku, kiedy zbliżał się front. Obyczaje tej nie istniejącej już społeczności najbardziej mnie interesowały. W książce chciałem też pokazać moją prywatną fascynację -- choć sądzę, że to zjawisko dotyczyło wielu moich rówieśników -- kulturą niemiecką a potem rozczarowanie nią. W gimnazjum miałem znakomitego profesora języka niemieckiego, który nauczył mnie miłości do literatury niemieckiej. Kultura niemiecka była dla nas wówczas oknem na świat, poprzez nią poznawałem kulturę europejską. Takiego szerokiego spojrzenia nie dawała polska literatura skupiona wokół...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta