Katastrofalne rekordy najwyraźniej nam powszednieją
Za nami kolejny rok pogodowych ekstremów. I to we wszystkich kategoriach: średnich temperatur w skali roku i dekady, poziomu mórz i oceanów, utraty pokrywy lodowej.
Rok 2024 będzie najgorętszym w historii pomiarów – na całym globie doświadczyliśmy wyjątkowo wysokich temperatur – z takim przesłaniem eksperci Światowej Organizacji Meteorologicznej przyjechali na listopadowy szczyt klimatyczny COP29 w Baku.
Trudno oczywiście o zaskoczenie. Już wczesną wiosną br. zaczęły się pierwsze alarmistyczne doniesienia o tym, że w tym czy innym miejscu odnotowano wyjątkowo ciepły tydzień czy miesiąc. I regularnie, praktycznie co miesiąc, światowe serwisy informowały, że naukowcy odnotowali kolejny „najgorętszy kwiecień” (albo maj, czerwiec, lipiec itd.) w historii. Na początku listopada eksperci WMO podsumowywali, że średnie temperatury między styczniem a wrześniem przebiły symboliczny próg 1,5 stopnia Celsjusza ponad poziom z epoki przedprzemysłowej – i sięgnęły poziomu 1,54 st C.
Tak, to tylko jeden rok, jeśli spojrzeć na całą ostatnią czy kilka ostatnich dekad, jesteśmy – jako ludzkość – jeszcze pod progiem. Ale ta sama ostatnia dekada to ciąg takich smutnych rekordów, co jednoznacznie pokazuje, że proces podgrzewania się planety nieubłaganie postępuje. Spada poziom antarktycznej pokrywy lodowej, znikają lodowce, za to oblewające kontynenty morza i oceany są coraz cieplejsze, a ich poziom coraz wyższy.
Para uszła ze szczytu
„Skończcie z tym teatrem”, „spoważniejcie”, „płaćcie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta