Arina Timofiejewna
Lektury - Eustachy Rylski czyta Iwana Turgieniewa
Nic o Rosji się nie wie, żeby ją zjechać wzdłuż i wszerz, jak nie sięgnie się po jej literaturę, bo Rosja jest cała w literaturze, a Szwajcaria na przykład nie.
A z literatury rosyjskiej nie sposób nie znać obydwu Tołstojów, Czechowa, Dostojewskiego, Gogola, Iwana Bunina, bez względu na opinię o genezie „Cichego Donu” i jego autorze, nie można tej powieści nie przeczytać, tak jak „Armii Konnej” Babla czy „Opowiadań Kołymskich” Szałamowa.
A po Turgieniewa można nie sięgnąć. I o literaturze rosyjskiej można coś sądzić z Turgieniewem i bez niego.
Bywają wspaniali pisarze, których mogłoby nie być, i tacy, których absencja nie jest możliwa.
Gdyby Czechow się nie urodził, to by go Rosjanie wymyślili, kto by tam wymyślał Turgieniewa.
Jest, to dobrze, nie ma go, żyć też można. A jak żyć bez Gogola?Iwan Turgieniew, pisarz oględny, roztropny, niechętny wszelkim intelektualnym ekstremizmom, niesterroryzowany przez żadną ideę, nikogo nieudający, nikim niepodszyty, wolny od jakiejkolwiek fizycznej czy umysłowej dysfunkcji, niepokonany przez żaden nałóg czy fantasmagorię, bezwzględnie zdrowy i raczej zamożny, był twórcą, któremu nie ma co wybaczyć, a tego się w Rosji nie lubi.
Poza wszystkim w takiej nienagannej konstrukcji nie może się zaląc prawdziwy, niepodległy talent, bo ten wybiera chorobę, nie zdrowie, nie obywa się bez wódki, żywi się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta