Babcia rewolucji
Dla jednych bohaterka, dla innych wariatka. Paraska Koroliuk, najbardziej rozpoznawalny znak Majdanu sprzed trzech lat, wciąż wierzy w siłę pomarańczowej rewolucji
Pozornie niczym się nie różni od innych ukraińskich babć. Ma sześcioro wnucząt, w kołchozie przepracowała 30 lat. Jest praktykującą prawosławną, w wiejskim domu pod Czerniowcami ma obrazy świętych ozdobione haftowanymi bieżnikami. Ale z tłumu wyróżnia ją to, że ma pomarańczowy notes z napisem „Juszczenko, tak!” i numerami telefonów komórkowych do najbardziej wpływowych polityków z otoczenia prezydenta. Ma jeszcze pamiątkowy zegarek od Juszczenki i Order Księżnej Olgi, który babcia Paraska dostała za aktywny udział w pomarańczowej rewolucji.
Paraska Koroliuk nie żałuje ani chwili spędzonej na placu Niepodległości w Kijowie w listopadzie i grudniu 2004 roku. Jest jedną z niewielu, którzy nie zawiedli się na liderach pomarańczowego obozu. – To ludzie od Boga. Wybrał ich nasz ukraiński naród. Co obiecali, to zrobią – przekonuje. Babcia Paraska, jak ją zwą ludzie, wciąż przypomina o przełomowych wydarzeniach. Zakłada jaskrawy pomarańczowy płaszcz i jedzie do Doniecka i Charkowa upominać się o niepodległość Ukrainy. Jeździła też do sztabów wyborczych bloku byłej premier Julii Tymoszenko oraz prezydenckiego bloku Nasza Ukraina i apelowała o szybkie formowanie koalicji parlamentarnej. Dlaczego babci tak zależy na rządach pomarańczowych? – Gdy Juszczenko i Tymoszenko doszli do władzy, zaczęliśmy otrzymywać zaległe pensje i emerytury. Świadczenia wypłacano nam mąką, talerzami,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta