Googleinteligencja, czyli wołanie o nową merytokrację
Jedyne akceptowalne elity to takie, które wykrystalizują się same, bez pomocnych sugestii ze strony dotychczasowych, „dziedzicznych” elit albo komisji, ekspertów i polityków
Obserwacja życia politycznego ostatnich miesięcy, brukającego nas swoją krzykliwą wulgarnością, prowadzi do wniosku: goniliśmy w piętkę. Twierdzę, że jedną z przyczyn tego stanu była nieudolność intelektualistów w uczestniczeniu w życiu publicznym i w efekcie tracenie przez nich roli opiniotwórczej. Niestety, przyczyną było także paraliżowanie przez elity intelektualne rozwoju nowej kohorty, którą nazwijmy googleinteligencją. Wołam więc o nową merytokrację, ale niech nikt nie sądzi, że jest to kolejny atak na wykształciuchów. Potrzeba nam ich jak wody, ale odświeżonych.
Z garaży i ściernisk…
W Google-świecie powinniśmy się stać trochę bezceremonialni, a nawet bezczelni w kwestii tego, kto do inteligencji należy. Dziś, co dawniej byłoby zarówno niemożliwe, jak i niewyobrażalne, w jednym szeregu ze stołecznym profesorem w tweedowej marynarce i muszce, równie efektywnym inteligentem, opiniotwórcą i ekspertem może stać obuta w tenisówki i podłączona do Internetu magistrantka z prowincji. Musimy doprowadzić do tego, żeby było to akceptowane społecznie. Jest to warunek sine qua non przyspieszenia rozwoju cywilizacyjnego naszego kraju, w którym dostępność taniego Internetu szerokopasmowego jest ważniejsza nawet niż autostrady.Kryteria jakości nie są już domeną inteligenckich komisji kwalifikacyjnych. Stały się powszechnie dostępne. Internet bezlitośnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta