Kolejny etap wyścigu ku zgubie
Chaos, niejasne kryteria dopuszczania do startu, protesty – tak wygląda dziś kolarstwo. Wielki sport złamany najpierw przez doping, a potem kłótnie wszystkich ze wszystkimi
Organizatorzy Tour de France właśnie odmówili grupie Astana, w której jeździ zwycięzca ostatniego TdF Alberto Contador, zaproszenia do udziału w tegorocznym wyścigu. Dla jednych to logiczna konsekwencja dopingowych grzechów kazachskiego teamu. Dla innych dyskryminacja i działanie na szkodę kolarstwa.
Cały spór wpisuje się w konflikt organizatorów wielkich wyścigów – m.in. TdF, Giro d’Italia, Vuelta a Espana – z Międzynarodową Unią Kolarską (UCI). Ta walka trwa od 2005 roku, bo wówczas ruszył cykl Pro Tour, ukochane dziecko władz światowego kolarstwa. To seria prestiżowych wyścigów pod egidą UCI, w których prawo i obowiązek startu mają najlepsze ekipy, tzw. elita.
Nowy cykl zdaniem jego twórców był odpowiedzią na potrzeby globalizacji. – Kolarstwo zostało zredukowane do czterech krajów, a taka sytuacja nie była dobra – mówi Hein Verbruggen, były szef UCI i pomysłodawca Pro Tour. Jego zdaniem trzeba iść tam, gdzie są pieniądze i przyszłość. Stąd włączenie w tym roku do cyklu wyścigu w Australii i plany rozszerzenia go o Rosję, Chiny czy nawet Argentynę.
– Dotychczasowy kalendarz imprez kolarskich przejdzie do historii – zapowiada Verbruggen. To nie może...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta