Aktorka, żona aktora
W kameralnych opowieściach nie gra się dla Globów, Oscarów i pieniędzy, tylko dlatego, że się je kocha. Ja miałam w życiu sporo szczęścia, bo trafiały mi do rąk bardzo interesujące scenariusze
Rz: Serial „Podkomisarz Brenda Jackson” przyniósł pani Złotego Globa.To duża satysfakcja?
KYRA SEDGWICK: Oczywiście. Zna pani człowieka, który nie lubi, gdy docenia się jego wysiłek? A detektyw Brenda Jackson to w końcu kawałek mojego życia.
Co sprawiło, że zdecydowała się pani na udział w wieloodcinkowym serialu?
Spodobała mi się ta bohaterka, silna, zdecydowana, jedyna kobieta w męskim świecie. I do tego męskiego świata wnosi odrobinę miękkości i psychicznej delikatności. Choć zaznaczam — odrobinę.
W swojej karierze grała pani w głośnych filmach takich jak „Urodzony 4 lipca” Olivera Stone’a czy „Fenomen” Jona Turteltauba. Ale najczęściej występuje pani w skromnych obrazach, gdzie tworzy pani ciekawe, skomplikowane postacie. Takie choćby jak w „Miłosnej rozgrywce” Lasse Hallstroma, za którą dostała pani nominację do Emmy.
To było miłe, ale w takich kameralnych opowieściach nie gra się dla Globów, Oscarów i pieniędzy, tylko dlatego, że się je kocha. Ja miałam w życiu sporo szczęścia, bo trafiały mi do rąk bardzo interesujące scenariusze. Miałam szansę wcielać się w postacie kobiet skomplikowanych i niejednoznacznych. A to właśnie sprawia mi największą frajdę. Zostałam aktorką dlatego, że mam w sobie dużo empatii. I ciekawości innych ludzi.
W ostatnich latach mierzyła się pani z bardzo trudnymi tematami. W filmie „Zły dotyk” pani...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta