Nie ma niezbędnych klapsów
Bijemy dzieci, a nie żony czy szefów,bo nam wolno – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”
W debacie na temat wymierzania dzieciom klapsów stosowana jest najbardziej popularna w Polsce metoda rozmowy publicznej: najpierw należy ustawić przeciwnika w roli półgłówka, a następnie walić w niego jak w bęben. Dzięki temu zwolenników ustawowego zakazu wymierzania dzieciom klapsów można uznać za niepełnosprawnych umysłowo, którzy nie potrafią odróżnić katowania dzieci od skutecznego wychowywania, oraz za zwolenników państwa policyjnego, które będzie się wdzierać do rodzin normalnych ludzi, jak dzieje się to codziennie w Szwecji i Wielkiej Brytanii, by wymienić tylko dwa ze znanych nam państw policyjnych.
Unikam bicia żony
Profesor Jacek Hołówka pisze („Rzeczpospolita”, 29.05.08), że klaps jest czasem niezbędny, by dziecko się uspokoiło i opamiętało. Pan profesor przedstawia wymierzanie dziecku klapsa jako efekt finalny wyboru z wachlarza wielu dostępnych rodzicom metod wychowawczych tej najlepszej, która w danym momencie zadziała. To jest, za przeproszeniem, nonsens. Klapsy wymierzamy, gdy wpadamy w furię i nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta