Ambitne oblicze indyjskiego kina
Paulina Wilk
Niesłusznie traktujemy Bollywood jak synonim kina znad Gangesu. Indyjskie elity kpią z komercyjnych hitów i oglądają filmy artystyczne. Najbardziej cenią dzieła szkoły bengalskiej. Jej sercem jest Kalkuta, z której pochodził nagrodzony Oscarem Satyajit Ray, jeden z najwybitniejszych reżyserów w historii. Kerala, gdzie nakręcono „4 kobiety”, to drugi ważny bastion inteligencji. Jest w Indiach wyjątkiem – tylko tam nie ma analfabetyzmu. Jednak własną kinematografię stworzyły inne, różne regiony kraju. Ostatnio filmowe sukcesy odnosi nawet Bihar, stan słynący dotąd z ubóstwa, korupcji i mafii.