Letnia szkoła przetrwania
Wakacje to czas smutku w stołecznych klubach. Parkiety świecą pustkami, nieliczni goście podpierają ściany albo spacerują od baru do szatni i z powrotem w nadziei, że wreszcie zjawi się tłum i ruszy zabawa. Latem clubbing z ekscytującego imprezowego maratonu zmienia się w szkołę przetrwania. Znam tylko jeden adres, pod który można udać się w ciemno – Balsam przy Racławickiej 99. Tam nie ma nieudanych imprez, krępującej atmosfery ani przestanych pod filarem nocy. Im bliżej świtu, tym swobodniej i bardziej finezyjnie grają didżeje. A goście szaleją.