Jestem gotowy kupić duży bank w Polsce
Nie jestem wynajęty dla polskiej racji stanu, ale dla zwiększania wartości PZU. Nie interesują mnie rozmowy z politykami, ale jak racjonalnie wydać 4,5 mld euro na przejęcia – mówi prezes PZU Andrzej Klesyk
Rz: Od pół roku jest pan prezesem PZU. Gdyby dziś zaproponowano panu tę posadę, zdecydowałby się pan?
Andrzej Klesyk: Jasne. Zarządzanie taką firmą jest jak narkotyk, bardzo mi się podoba. Gdyby mi jeszcze płacono zgodnie z rynkowymi standardami, a PZU był mniej postrzegany w kategoriach instytucji budżetowej, to byłaby dla mnie wymarzona praca. To jest duża instytucja, ogromna siła, adrenalina.
Dlaczego mówi pan o postrzeganiu PZU jako instytucji budżetowej, czy dzwonią politycy po pieniądze, posady?
Nie, politycy nie dzwonią. Ale podam jeden przykład. Zaprosiłem prezydenta Lecha Wałęsę na spotkanie 150 osób kadry zarządzającej grupy PZU. W PZU spotkałem się bowiem z kompletnym brakiem wiary w to, że możemy odzyskiwać udziały w rynku. Chciałem więc w jakiś sugestywny sposób przekazać, że niemożliwe jest możliwe! Natchnąć menedżerów tym przekonaniem. Lech Wałęsa dokonał rzeczy niemożliwej, bo przecież w latach 70. nikt nie wierzył w to, że będziemy wolnym krajem. Po tym spotkaniu w jednym z tygodników ukazał się artykuł, w którym zarzucano PZU, że sponsorujemy polityków, niemal z budżetu państwa. A to w ogóle nie było o polityce.
Nie wierzę jednak, że politycy do PZU nie dzwonią…
Próbowali kilka razy i przestali. Choć czasami zaskakują mnie. Ostatnio miałem na przykład telefon od jednego z posłów,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta