Na początku była dziczyzna
Sztuka obchodzenia się z mięsem zwierząt łownych to wyjątkowo trudny dział kulinariów, ale też i bodaj najstarszy – wszak na początku była wyłącznie dziczyzna. Dziś można kupować w supermarketach mięso już obrobione, dawniej wstępne przygotowanie dziczyzny – kruszenie, marynowanie, konserwowanie – stanowiło nie lada problem.
W „Spiżarni wiejskiej obywatelskiej” J. Dąbkiewicza (Wilno 1838) czytamy: „Mięso łosiów i sarn konserwuje się sposobem następującym: zdejmij z nich skórę i odłącz kości od mięsa. Z kości wygotuj bulon suchy, a mięso włóż do kadzi, przesypując potrochę liściem bobkowym i bazyliką; dodaj nieco rozmarynu i nalej octem zbożowym niedystylowanym i postaw w lodowni. Tym sposobem przez kilka miesięcy może stać bez zepsucia się”. „Bulon” suchy to domowym sposobem robiona kostka bulionowa (o tym szerzej kiedy indziej), a „bazylika” to po prostu bazylia; pomyśleć jednak, że już w pierwszej połowie XIX wieku dwory dysponowały lodowniami, w których przechowywano mięso nawet miesiącami.
Przepisy na sarninę i jelenia już...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta