4 czerwca nie skończył się komunizm
Dniem odebrania komunistom większości władzy był 12 września 1989 roku. Z tego punktu widzenia to ważniejsza data. Ale w pamięci ludzi pozostanie 4 czerwca, bo wtedy wszyscy głosowali – wspomina prezydent RP Lech Kaczyński w rozmowie z Igorem Janke
Rz: Kiedy pierwszy raz pomyślał pan, że Polska może być wolna?
Wszystkie moje marzenia z dzieciństwa się z tym wiązały. Nie wiem dlaczego, ale kiedy byłem dzieckiem, ustaliłem sobie, że komunizm się skończy w 1975 roku. Jak widać niezupełnie się to sprawdziło.
Ile pan miał lat?
Jakieś 11 – 12. Zawsze myślałem, że kiedyś się to skończy. Oczywiście zdarzały się chwile zwątpienia. Zwłaszcza w latach 80.
A kiedy pan uwierzył, że zbliża się koniec?
Najważniejszym dniem był 11 września 1986 – kiszczakowska amnestia. Tego dnia ogłoszono wypuszczenie wszystkich więźniów politycznych. Bez wyjątku. Od tego dnia byłem pewny, że to już się sypie. Oczywiście nie oznaczało to jeszcze niepodległości. Ale widać już było koniec. Nie wiedziałem, w jakim tempie się to stanie, ale wiedziałem, że się stanie. Wiedziałem też, że nasza suwerenność niedługo zostanie poszerzona. Wiedzieliśmy, że w Rosji dzieje się coś ważnego. Świetnie pamiętam, jak jechałem z żoną naszym rozwalającym się małym fiatem i dowiedzieliśmy się, że umarł Konstantin Czernienko (ówczesny sekretarz generalny KPZR – przyp. red.).
Większość komunistów nie chciała oddać władzy. Może chciał tego Aleksander Kwaśniewski i paru młodych, ale nikt więcej
Ale wtedy w Polsce panował straszny marazm. Opozycja była w defensywie.
To prawda. Ale śmierć Czernienki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta