Hoduję konie w czarnej dziurze
- Siary by nie było bez Miśka z "Kabaretu Olgi Lipińskiej" - mówi w rozmowie z "Rz" Janusz Rewiński
Rz: „Tygrysy Europy” z pana udziałem trafiły na telewizyjną półkę za czasów prezesa Roberta Kwiatkowskiego. Teraz nareszcie można je oglądać. Cieszy się pan?
Gwoli ścisłości powiem, że „Tygrysy” siedziały na półce dwa i pół roku, a sprawca tego nieszczęścia w nagrodę został doradcą do spraw mediów premiera Donalda Tuska i Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej. Nie oglądam telewizji, dlatego proszę mi powiedzieć, która seria jest emitowana – pierwsza czy druga?
Najpierw powtarzano pierwszą, teraz drugą.
Pierwsza jest czysta jak łza. Jerzy Gruza w pełnej krasie. A druga była wstrzymana. Wiceprezes Jarosław Pachowski mówił, żeby puścić. Kwiatkowski, żeby nie puszczać. To był jedyny „półkownik” w wolnej Polsce po tym, gdy upadł komunizm. Upadł, ale na cztery łapy. Szkoda, że nikt się tym nie zajął, ale Kwiatkowski, nie emitując serialu, działał na szkodę spółki. Film został bowiem zatwierdzony do produkcji przez Pachowskiego, kiedy Kwiatkowski pojechał na jeden z miliona sześciu tysięcy festiwali, które zaszczycał. Niestety, wrócił i rzecz zatrzymał. Producent Kajtek Kowalski był jednak sprytniejszy i zaczął kręcić, finansując serial z własnych pieniędzy. Pieniądze wydał, ale mu ich nie zwracano. Zbiedniał. Aktorzy byli wściekli.
W sprawie „Tygrysów” u Kwiatkowskiego interweniowali ważni biznesmeni....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta