Berliński teatr jednego sprintera
Z polskiego punktu widzenia imprezę zacznie w sobotę Tomasz Majewski, ale świat czeka na Usaina Bolta, jego niedzielny finał na 100 m i dalsze atrakcje
Nikt nie pyta o formę Jeleny Isinbajewej, nie budzi ekscytacji wytrzymałość etiopskich i kenijskich biegaczy, nie słychać zachwytów nad formą trójskoczków lub oszczepników. Wszyscy pytają o Bolta. Bez niego te mistrzostwa nie miałyby smaku. Tylko Amerykanie dodają, że bez Tysona Gaya nie byłoby nikogo, kto zmusiłby rekordzistę świata do poważnej walki o złoto.
Gay w Nowym Jorku i Rzymie biegał na 100 i 200 m najszybciej w sezonie, ale lekkość, z jaką sprinter z Jamajki uzyskiwał tylko odrobinę gorsze czasy w Paryżu i Lozannie, zapowiada emocje podobne do tych z Pekinu.
Chmury nad Jamajką
Amerykanin broni tytułów z Osaki; twierdzi, że zobaczymy być może największe sprinty w historii lekkiej atletyki. W USA przypomina się, nie bez podtekstów, że większego oczekiwania nie było od czasu olimpijskiego pojedynku Carla Lewisa i Bena Johnsona podczas igrzysk w Seulu. Ostatni raz Bolt i Gay startowali przeciw sobie w maju 2008 roku w Nowym Jorku, wtedy sprinter z Jamajki ustanowił pierwszy ze swoich rekordów świata na 100 m, wygrał w czasie 9,72.
Bolt z pomocą Gaya ma przenieść mistrzostwa w obszar wydarzeń niezapomnianych, ale nad jamajskim królestwem sprintu zbierają się chmury. Czwórka mniej znanych lekkoatletów stanęła przed krajowym trybunałem antydopingowym,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta