Twardy zawodnik
Nie przyjmował do wiadomości swojej choroby, kolejnych zawałów, operacji. Żył łapczywie, nie spuszczał z tonu, wierny swej misji obrony zdrowego, chłopskiego rozumu – ś.p. Macieja Rybińskiego wspomina publicysta „Rzeczpospolitej”
O istnieniu Macieja Rybińskiego dowiedziałem się późno – dopiero w latach 90. Trudno było nie zauważyć jego felietonów w „Rzeczpospolitej”, nie tylko dlatego, że były lekkie, dowcipne i świetnie napisane. Trudno było ich nie zauważyć przede wszystkim dlatego, że były po prostu odważne. Na tle czasów, gdy niemal wszystkie gazety, radia i stacje telewizyjne bez reszty skupione były na wzmacnianiu jedynie słusznego przekazu płynącego z Czerskiej, nowy felietonista „Rzeczpospolitej” wyróżniał się nie mniej niż peweksowskie luksusy na tle peerelowskiej siermiężności. Miał odwagę nie straszyć państwem wyznaniowym i gilotynami stawianymi przez oszalałych lustratorów
Facet – zamiast rechotać z oszołomów i zetchaenowców, straszyć państwem wyznaniowym i gilotynami stawianymi przez oszalałych lustratorów i czcić z namaszczeniem mądrości płynące od tzw. autorytetów moralnych – kpił niemiłosiernie z obłudy tych ostatnich. Przekłuwał nadęte balony, wykpiwał nonsensy „politycznej poprawności”, roznosił w puch peerelowską wiarę we wszechpotężne państwo, które w zamian za bezwolne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta