Nowela szyta grubymi nićmi
Klamka zapadła po opublikowaniu książki Cenckiewicza i Gontarczyka o Lechu Wałęsie. Wtedy okazało się, że niszczenie archiwów nie było doskonałe, a w IPN pracuje sporo niezależnych, profesjonalnych historyków, którym ich szef pozwala uczciwie pracować – pisze socjolog, członek Kolegium IPN
Zadziwiające zbiegi okoliczności towarzyszą nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Uchwalona w czwartek późnym wieczorem nie staje się piątkowym newsem. Kolejny dzień wypełnia w mediach wielogodzinny „event”, czyli debata sejmowa podsumowująca dwa lata rządu Donalda Tuska. Rocznica powołania tego rządu minęła w listopadzie 2009 roku, ale to nie ma większego znaczenia. Zamiast dyskutować o IPN, fetujemy rocznicę sprzed czterech miesięcy.
Prawie jak Urban
Premier Tusk swoje pierwsze, trzygodzinne exposé wygłosił 23 listopada 2007 roku, obiecując obniżkę podatków, podwyżki płac, reformę emerytalną, walkę z korupcją i obniżenie bezrobocia. Kto nie wierzy, nich sam sprawdzi. Nikt dzisiaj nie „trzyma za słowo” kogoś, kto „trzyma się” innej zasady, która w PRL brzmiała mniej więcej tak; „jak partia mówi, że da, to mówi”.
Przemówienie premiera („Sam nie wiem, jak to robimy, że radzimy sobie z kryzysem”) było dość zabawne, podobnie jak wystąpienia jego ministrów. Jednak ważniejsza wydaje się odpowiedź na pytanie, czy rocznicowa debata i nowelizacja ustawy o IPN spotkały się w czasie przypadkowo, czy planowo, w ramach strategii „przykrywania” rzeczy ważnych mało ważnymi.
Informację, że debata „odbędzie się za dwa tygodnie”, przekazano PAP dokładnie 3 marca, czyli dzień po posiedzeniu podkomisji (uczestniczyłam w tym posiedzeniu jako...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta