Zawrotna kariera gąbczastej piłeczki
Squash to taka szybka gra, którą pod koniec minionego stulecia uprawiało ponad 15 milionów osób w ponad 100 krajach. W samej tylko Wielkiej Brytanii było ponad 9000 kortów i... jakieś 2 miliony graczy.
Zawodnicy zamknięci w klatce uganiają się za niewielką piłeczką, która w zwariowanym tempie odbija się od podłogi i ścian. Po kilkunastu minutach grający zaczynają spływać potem, wzrok nie nadąża za piłką, a niewtajemniczeni nadal nie wiedzą, kiedy zdobywa się punkty, kiedy jest aut i o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.
Gra toczy się szybko, zmęczenie przychodzi jeszcze szybciej, w razie niepogody spotkania nie trzeba przerywać, a mecz początkującego z zaawansowanym może być przyjemnością dla obu stron... I chyba właśnie na tym polega urok squasha. Gry – wbrew pozorom – prostej i jeśli chodzi o zasady, i jeśli chodzi o możliwości jej opanowania przez osobę o przeciętnej sprawności fizycznej.
Niektórzy twierdzą, że miejscem narodzin squasha były angielskie dziewiętnastowieczne więzienia dla dłużników. Podobno już na początku XIX wieku pensjonariusze z londyńskiego Fleet Debtors Prison umilali sobie pobyt za kratkami zabawą do złudzenia przypominającą dzisiejszego squasha. Może więc to więzienny rodowód wpłynął w istotny sposób na określenie zasad gry i miejsca, gdzie toczy się pojedynek? Inni jednak wolą doszukiwać się początków tego sportu w elitarnych londyńskich szkołach. Według tej znacznie bardziej snobistycznej wersji zabawę w squasha zapoczątkowali uczniowie słynnej Harrow School znudzeni oczekiwaniem na swoją partyjkę rackets. Odbijanie piłki o boczne ściany budynku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta