Gdy zabraknie reguł
Zdarza się, że sytuacja, w której się znaleźliśmy, przerasta obowiązujące zasady i nie daje się rozwiązać zastosowaniem jednego lub kilku z wystudiowanych „chwytów” ze skarbnicy savoir-vivre’u. A jeśli nie ma reguł, to możemy liczyć tylko na intuicję i wyczucie. I odwoływać się do czegoś więcej niż wzorce zachowania, czyli do intencji i ducha.
„Dzień dobry kochani! Ale… czy możecie? Buty! U nas w domu zdejmujemy buty!” Wcale nierzadko słyszy się taki tekst w przedpokoju u znajomych. Jak to jest z tym zdejmowaniem butów? Wypada o to prosić czy nie?
Są domy, w których obowiązuje reguła zdejmowania butów. Są argumenty „za”, jak: zachowanie czystości (ułatwienie dla gospodarza), oszczędzanie podłóg (ułatwienie dla gospodarza), komfort dla gościa (po co się męczyć w niewygodnych butach). A jeśli ma wygodne?
Zgodnie z uwarunkowaniami historycznymi gość jest traktowany w sposób szczególny. Świadczą o tym chociażby słowa Cześnika z „Zemsty” Aleksandra Fredry, który mimo zaciekłej awersji do Rejenta, kiedy ten ostatni znalazł się w jego domu, powiedział: „Wszak gdy wstąpił w progi moje, włos mu z głowy spaść nie może!”. Czy wypada więc pozbawiać tegoż gościa obuwia? W Europie nieboszczyk nawet w najskromniejszej trumnie musi mieć buty, jako że nie godzi się boso stawać przed Sądem Ostatecznym. A co dopiero boso na weselu, że wspomnimy mistrza Wyspiańskiego.
Moim zdaniem zmuszanie gościa do ściągania butów w przedpokoju jest co najmniej głębokim nieporozumieniem. Trochę lepiej jeśli reguła „zdejmujemy buty” przeobraża się w przygotowane...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta