Tajemnica poselskiego tatuażu
Smok między piersiami, strzała, różyczka z henny – tak parlamentarzyści ozdabiają swoje ciała
„Yakuza” to jedno z najstarszych studiów tatuażu w Warszawie. Schowane na tyłach reprezentacyjnej handlowej ul. Chmielnej. Po tatuaż przychodzili tu bokser Przemysław Saleta, ekipa z hip-hopowej Molesty Ewenement czy Stasiek Wielanek, założyciel Kapeli Czerniakowskiej.
Spokojna przystań dla smoka
„Yakuzę” założył 15 lat temu Mirosław Morański. – Nie dlatego taka nazwa, że podoba mi się japońska mafia. Ale ich tatuaże tak. To dzieła sztuki, piękne – rozmarza się.
„Yakuza” jest niewielka. Dwa skórzane fotele dla tatuowanych gości, regał z segregatorami z wzorami tatuażów. Morański odpala „Antyradio”. Na full. Właśnie leci ostry house „S.M.D. U.” Brock Landars.
Przeglądamy segregatory. Dużo smoków.
Nie powiem, co i gdzie mam. Ale jak się rozbiorę, to go widać - Andrzej Biernat, poseł PO
– Symbolizują siłę, odwagę. Często je robimy. Ale coraz rzadziej z katalogu. Teraz ludzie przynoszą własne wzory, niektóre robi się przez wiele tygodni – opowiada szef „Yakuzy”.
Sam ma smoka. Dużego na ramieniu. – Lubię go – mówi. – Tatuaż to coś osobistego. Ale i duma. Kiedyś idę plażą i widzę, że sunie na mnie bysior. Ale ma tylko jakąś panterkę, taką malutką na klacie. I napina się. No to ja ze swoim smokiem spokojnie. Choć byłem niższy, schodzi mi z drogi. Speszył się, że on taki wielki, a tatuażyk jak u dziecka....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta