Jak obudzić bombaja na wiosnę
Stare ursusy, lanz-bulldogi czy amerykańskie fordsony dla ich zbieraczy są przedmiotem kultu. Zabytkowe traktory to w Polsce wciąż nowa pasja. Wielkie kolekcje tych ciągników mają Niemcy i Holendrzy
Basowy grzmot nadciągającego polami ursusa C-45 przypomina dudnienie zbliżającej się burzy lub kanonadę artylerii. W okolicznych wsiach wyją psy, koty spadają z dachów, a ludzie, żegnając się, spoglądają w niebo.
Ale ten sięgający trzewi przerażający łomot – a także woń ropy i rozgrzanych smarów – Mariusza Nowaka, rolnika z Gorańca w Wielkopolsce, nastraja pogodnie i nostalgicznie. Dlatego wciąż czasem używa ursusa do orki lub bronowania.
– Kiedy wsiadam na stary ciągnik, to zdaje mi się, że wyruszam w podróż w przeszłość – twierdzi.
– W starym traktorze można się zakochać od pierwszego wejrzenia. A już na pewno, kiedy pierwszy raz się go odpali i usłyszy ten niezapomniany głos: grzmot C-45 albo jazgot pracującego jak sieczkarnia lekkiego C-25 – twierdzi właściciel skansenu zabytkowych ciągników w Łochowicach w pobliżu Bydgoszczy Jacek Grzywacz.
Zwłaszcza odpalanie ursusa C-45 to rytuał ściągający do skansenu widzów z całej okolicy. Głowicę żarową z przodu ciągnika trzeba podgrzewać „lutlampą” tak długo, aż jej gruszka przybierze kolor wiśni. Dopiero wtedy energicznym ruchem kierownicy wyjętej z kabiny trzeba poruszyć wał napędowy i obudzić traktor do życia. Dla tej chwili warto, jak wspomina Grzywacz, przejechać np. ponad tysiąc kilometrów po kraju i chodzić od zagrody do zagrody w poszukiwaniu oryginalnego sprzęgła lub pompy.
Ludzie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta