Stołeczna kara wstydu
Kara to dziś zapomniana – wystawienie skazanego pod pręgierzem, gdzie mógł zostać urzędowo wychłostany, a przez gapiów opluty, obrzucony kamieniami, ogryzkami, a czasami fekaliami. Ostatni raz ludzie stali w Warszawie pod pręgierzem w roku 1863
Wyobraźmy sobie taką sytuację – skrzyżowanie Marszałkowskiej ze Świętokrzyską. Koło wyjścia z metra stoi przykuty do słupa dresiarz, a nad nim wisi tablica z napisem: „Jan Kowalski, wybił szyby na przystanku autobusowym”. Przechodnie rzucają weń resztkami z fast foodów i śmieciami. Facetowi chce się wyjść za potrzebą, ale nikt go nie uwolni, bo musi stać do zachodu słońca.
W końcu brudzi się w spodnie, a tłum wyje ze śmiechu i robi zdjęcia. Czy Kowalski kiedykolwiek zdemoluje jeszcze przystanek?
Za co?
Kara pręgierza uznawana była dawniej za karę zaostrzoną, czyli szczególnie nieprzyjemny dodatek do innej.
W „Kurierze Warszawskim” z marca 1822 roku znalazłem następujący opis: „Na Starem Mieście wczoray i onegdaj stawiano pod pręgierzem Elżbietę Stasiakównę maiącą lat 20, ta młoda i niezamężna zbrodniarka przez zemstę na swą Panią podpaliła domostwo. Oprócz sromotnej kary stania pod pręgierzem, skazana została na kilkoletnie ciężkie więzienie z ostrzyżoną na krzyż głową i przykuciem do taczek”.
Pierwszy pręgierz wystawiono w Warszawie, jak się dziś sądzi, w połowie XVI wieku. Stał w północnej części staromiejskiego rynku przy wylocie ulicy Nowomiejskiej. Przebudowywano go wielokrotnie i jeden z opisów wspomina, iż był wielce ozdobny – u góry miał posąg starca trzymającego ściętą głowę, a drugą ręką...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta