Handlowcy pod czerwoną gwiazdą
Wczesne popołudnie. Wojska w domu już nie ma, jest jeszcze na drogach. Nagle w drzwiach pojawia się dwóch pijanych bolszewików i G. „świadek oskarżenia". – Macie pomieszczyka, krwiopijcę, wroga! – krzyczy z pianą na ustach. Też jest pijany. Wrzeszczy coś o współpracy z Niemcami, o AK, o przechowywaniu wrogów ludu. Bolszewicy odbezpieczają broń, klną, chwieją się na nogach. Jeden uzbrojony w karabin wyprowadza ojca, a G. wybiega za nimi, drugi zostaje z pepeszą wycelowaną w matkę i we mnie. Ojca postawili pod ścianą, zarepetowali broń – i na tym się skończyło. Strzały nie padły. G. i tak był usatysfakcjonowany, a żołnierze świetnie się zabawili. Bo to z ich strony był tylko żart. Żart á la maniere russe. Szutka.
Gdy śnieg topnieje, chodzimy z koszami i zbieramy rozsiane wszędzie naboje i pociski różnych kalibrów – od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta