Walka kobiet, triumf demokracji
Catherine Ashton Działaczki w Egipcie, Tunezji czy Afganistanie wiedzą, z jakimi trudnościami muszą mierzyć się kobiety w staraniach o otwarte społeczeństwo, w którym wszystkich traktuje się z szacunkiem – zauważa szefowa unijnej dyplomacji
Na twarzy kobiety na placu Tahrir malował się niepokój. – Kiedy się domagaliśmy, by Mubarak odszedł, mężczyźni chcieli, abym tu była – powiedziała mi podczas mojej wizyty w Kairze w ubiegłym miesiącu – ale teraz, kiedy odszedł, chcą, abym siedziała w domu.
Kobiety należą do najodważniejszych osób w państwach walczących o demokratyczną przyszłość. Są lekarzami i prawnikami, pisarzami i obrończyniami praw człowieka. Chcą takiej demokracji, w której będą mogły odgrywać równie ważną rolę jak mężczyźni. Jednak pojawiają się niepokojące sygnały, że prawo do tego nie zostanie im przyznane.
Marnotrawstwo talentów
Zostawmy na chwilę na boku zasady moralne. Powrócę do nich później. Zwróćmy uwagę na ogromne marnotrawstwo talentów, jakie przyniósłby sprzeciw wobec likwidacji nierówności i seksizmu. Spójrzmy na przykład na Monę Seif, jedną z aktywnych uczestniczek protestów na placu Tahrir. Dorastała, znając swego ojca, prawnika broniącego praw człowieka, tylko z wizyt w więzieniu, gdzie był przetrzymywany i często torturowany. W jednym z wywiadów powiedziała: "Nawet przy organizowaniu demonstracji 25 stycznia, na samym początku, to od mojej przyjaciółki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta