Lekko perwersyjne pocałunki Brada Pitta
Z Kirsten Dunst rozmawia Barbara Hollender
Rz: W czasie canneńskiej konferencji prasowej „Melancholii" siedziała pani obok Larsa von Triera. Co pani myślała, gdy mówił o swoich – jak to nazwał – „nazistowskich" korzeniach i empatii dla Hitlera?
Kirsten Dunst: Trudno mi te wypowiedzi komętować. Lars cierpi na depresje, nie zawsze jest w dobrym stanie psychicznym. Ale myślę, że są tematy, z których nie wolno żartować. Czułam się w czasie konferencji prasowej skonsternowana. Bardzo żałuję, że nikt Larsowi tej wypowiedzi nie przerwał. Współczuję mu, bo został uznany w Cannes za persona non grata, a to jest jedyny festiwal, w którym od lat uczestniczy. Ale cieszę się, że represje nie dotknęły również filmu, który wydaje mi się fascynujący.
„Melancholia" jest opowieścią o depresji. To obraz bardzo osobisty, bo von Trier doskonale zna stan umysłu, w jakim znajduje się pani bohaterka. Powiedział nawet w jednym z wywiadów: „Justine to ja".
Kiedy pracowaliśmy, był w bardzo dobrej formie. On kręcąc film, stara się panować nad swoimi demonami. Ma rodzinę, która go wspiera. Świetną żonę, fajne dzieci. A także bardzo oddanych współpracowników. Zresztą lubi spotykać się na planie z tą samą ekipą i ze swoimi stałymi aktorami. Takimi choćby jak Stellan Skarsgard, z którym pracuje od lat. Ale przy „Melancholii"...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta