Cztery lata karnawału
Jerzy Dudek o niezwykłych przeżyciach w Realu Madryt, królewskim pożegnaniu, golfie i planach
Rz: Pięknie pana żegnali na Santiago Bernabeu...
Jerzy Dudek: Nogi miałem miękkie, a oczy wilgotne. Jose Mourinho uprzedził mnie o zmianie pod koniec meczu z Almerią. Ale nie spodziewałem się, że publiczność wstanie z miejsc, a koledzy utworzą szpaler i każdy indywidualnie będzie mnie żegnał. Dzień był piękny, ale i smutny. Przed meczem prezydent Realu Florentino Perez i dyrektor sportowy Jorge Valdano wręczyli mi replikę pomnika Sotero i Machimbareny, słynnych piłkarzy Realu sprzed około 100 lat. Parę kilo solidnego brązu ze znaczkiem klubowym i wygrawerowanym napisem: „Jerzy Dudek 2007 – 2011". Nawiasem mówiąc, byłem tak zaaferowany, że zapomniałem zabrać tej pamiątki i ochrona zawróciła mój samochód. Zapomniałem też, że mecz z Almerią był ostatni w sezonie. Mieliśmy jechać do Angoli na towarzyskie spotkanie z Benficą, ale ze względu na napiętą sytuację w tym kraju wyjazd odwołano.
Jak w Realu wygląda podpisywanie karty obiegowej?
Zgodnie ze zwyczajem wcześniej zaprosiłem kolegów z drużyny na kolację, ale raczej symboliczną. Bardziej piwo niż wyżerka. We wtorek wróciłem do klubu po swoje rzeczy. Zapakowałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta