Zamachu na wolność słowa nie było
„Rzeczpospolita” dołożyła starań, by nie wywołać u czytelników wrażenia, że utożsamia się z Grzegorzem Braunem. Ale „Wyborcza” ma pełne prawo krytykować decyzję o opublikowaniu wywiadu z oszczercą – pisze filozof prawa
Spór o Grzegorza Brauna i o jego atak na zmarłego abp. Józefa Życińskiego ma ważny wątek uboczny, kto wie, czy nie ważniejszy niż dyskusja o meritum wypowiedzi Brauna: jest nim kwestia wolności słowa i jej granic. Warto tę rozmowę podjąć, bo padło w niej kilka głosów słusznych i kilka bałamutnych.
Do tych ostatnich zaliczam, niestety, tekst Romana Graczyka opublikowany w „Rzeczpospolitej", który już samym tytułem „Wolność słowa dla słusznych opinii?" ustawia rozmowę w sposób przewidywalny: już z góry wiemy, że będzie o tym, iż wolność słowa chroni także wypowiedzi, z którymi się nie zgadzamy.
Ale kierując rozmowę na te tory, Graczyk wypacza istotę sporu: nie chodzi w nim bowiem o to, czy Braunowi powinno się prawnie zakazać publicznej obrony swej KUL-owskiej wypowiedzi, ale czy jest rzeczą roztropną, by akurat „Rzeczpospolita" stwarzała mu takie forum. Nie jest to dyskusja o granicach wolności słowa, ale o ocenie decyzji redakcyjnej o udostępnieniu Braunowi właśnie tego prestiżowego forum.
Spór o wywiad
Przypomnę: „Gazeta Wyborcza" ostro skrytykowała „Rzeczpospolitą" za opublikowanie wywiadu z Braunem. Łatwo tę krytykę i następnie replikę naczelnego „Rz" potraktować jako naturalną, choć mało budującą walkę konkurencyjną między dwiema firmami. Naturalną – bo różnice między...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta