Ukraiński smok
Zachodnie koncerny, nie mogąc nic przejąć nad Dnieprem, nie widzą interesu w przyjęciu Kijowa do struktur lepszego świata – pisze były wicekonsul RP we Lwowie.
To, co się dzieje w ostatnim czasie w Kijowie, wygląda na spektakl odbywający się według wcześniej napisanego scenariusza. W Moskwie jego autorstwo przypisują Stanom Zjednoczonym, na Zachodzie – Rosji. Nad Dnieprem głosy są podzielone: opozycja wskazuje na Kreml, a obóz władzy krytykuje nadmierne wtrącanie się polityków Unii Europejskiej w wewnętrzne sprawy Ukrainy.
Widmo niebytu
UE i USA wciąż widzą Ukrainę w Europie. Są skłonni ją nawet wesprzeć finansowo, ale nie widzą obecnego prezydenta za sterami władzy nad Dnieprem. Ta niechęć nie wynika z nieprzestrzegania swobód obywatelskich ani z tego, że Unia boi się, że Janukowycz zdefrauduje wszystkie środki przeznaczone na restrukturyzację Ukrainy. Tego raczej nie zrobi. Ukraina jest w stanie zapaści finansowej. Jeszcze jeden krok, a 22-letnie państwo stoczy się na dno niebytu. Poza tym nie ma nad Dnieprem ludzi, którym z czystym sumieniem można powierzyć pieniądze, nie licząc się z częściowym ich upłynnieniem. Tym problemem dotknięte są nie tylko elity polityczne, ale i całe społeczeństwo. W opinii wielu ekipa, która chce zastąpić Janukowycza, jest tylko bardziej wygłodniała i nie gwarantuje, że zjawisko „wziatki" (łapówki) i „witkatu" (korupcyjnej prowizji) zniknie z ukraińskiej rzeczywistości, a poziom życia zwykłych ludzi wzrośnie.
Za jedną i drugą stroną ukraińskiej sceny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta