Potrzebny jest katalizator, by rynek mikroźródeł się rozwijał
Mariusz Klimczak | Dostawcy energii już dziś powinni planować, w jaki sposób zarobią na energetyce rozproszonej – przekonuje prezes BOŚ Banku.
Rz: W pierwszym półroczu, jak podaje Urząd Regulacji Energetyki, przybyło około 200 najmniejszych producentów energii. Nie jest to dużo, ale oni wszyscy zdecydowali się na inwestycje w instalacje produkujące prąd na własny użytek bez wsparcia w postaci dotacji np. z NFOŚiGW. Może więc Polacy nie potrzebują zachęty i rynek sam się rozkręci?
Mariusz Klimczak: Wsparcie zawsze przydaje się na początek. Dobrym przykładem jest program dopłat do kolektorów słonecznych. Z punktu widzenia rozwoju rynku, szczególnie na wstępnym etapie, potrzebny jest odpowiedni katalizator, który z jednej strony zachęci ludzi do inwestycji, a z drugiej – poprzez pobudzenie popytu wpłynie na spadek cen poszukiwanych przez nabywców rozwiązań. Takim katalizatorem może stać się przygotowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej system dopłat, nazywany w skrócie programem „Prosument". Już dziś widać, że zainteresowanie inwestycjami w mini-OZE, w tym fotowoltaikę, jest duże. Ale ludzie wstrzymują się z wydawaniem pieniędzy na instalacje, bo za kilka miesięcy, gdy program dopłat zostanie uruchomiony, będą mieli je o 40 proc. taniej.
Czy ten rynek może się u nas rozwinąć tak jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta