Śmieciowa debata nad rynkiem pracy
W polskiej prasie zatrudnienie na podstawie umowy o dzieło czy umowy-zlecenia stało się bezzasadnie symbolem wyzysku – pisze analityk.
Połączenie wszechobecnej w polskich mediach paniki związanej z umowami śmieciowymi i przedwyborczej skłonności polityków do składania populistycznych obietnic tworzy ryzyko, że po wyborach nowy rząd wprowadzi rozwiązania, które zaszkodzą wszystkim zatrudnionym na podstawie umów cywilnoprawnych, a zwłaszcza tym najniżej zarabiającym.
PO i PiS jednym głosem
W czerwcu i lipcu odbyły się konwencje wyborcze dwóch najbardziej liczących się na polskiej scenie politycznej ugrupowań: rządzącej Platformy Obywatelskiej i obecnie wygrywającego w sondażach Prawa i Sprawiedliwości. Zarówno premier Ewa Kopacz (PO), jak i kandydatka PiS na premiera Beata Szydło zaprezentowały czarno-biały obraz polskiego rynku pracy podzielonego na tych pracujących na podstawie umowy o pracę i zatrudnionych na rzekomo złych umowach śmieciowych. Taka wizja już teraz owocuje pomysłami polegającymi na uprzywilejowywaniu zatrudnionych na umowie o pracę. Niedługo na horyzoncie mogą się też pojawić takie koncepcje, jak likwidacja czy znaczny wzrost opodatkowania tych form zatrudnienia, które – wbrew powszechnej opinii – wielu osobom zapewniają godną pracę i szacunek pracodawcy nie mniejszy niż posiadaczom standardowych umów.
„Przez te cztery miesiące znajdziemy skuteczne rozwiązanie na umowy śmieciowe. Będziemy całym sercem za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta