Skandynawski tygrys rozpędza się powoli
Chcemy w 2020 r. pokazać auto, w którym nie tylko nikt nie zginie, ale i nie zostanie ciężko ranny – mówi „Rz" Hakan Samuelsson, prezes Volvo Cars.
Rz: Kiedy koncerny prezentują nowe modele aut, często odwołują się do emocji. To właśnie one wpływają na cenę. Podczas prezentacji S90 nic o tych emocjach nie słyszałam. Dlaczego więc warto dopłacić, by mieć S90?
Hakan Samuelsson: Bo to auto eleganckie, łatwo rozpoznawalne, ma wiele funkcjonalnych rozwiązań, a nie 55 przycisków. Przy 400-konnym silniku nadal jest przyjazne dla środowiska. Za to wszystko klienci chętnie płacą, a nie za ten cały chrom na grillu i gadżety w środku. My Szwedzi też mamy emocje. Ale w Volvo traktujemy je inaczej.
To dlatego największym rynkiem dla Volvo jest właśnie Szwecja?
Rzeczywiście Szwedzi są lojalni i nadal jesteśmy najczęściej wybierani jako marka flotowa. Moją ambicją jest utrzymanie tego wysokiego udziału w rynku. Stąd plany modeli, jakie zastąpią S80 i S70, nadal popularne wśród szwedzkich firm. Nie pozwolę, żeby odeszli oni do innych marek.
Nie mamy przy tym ambicji, żeby Volvo podobało się wszystkim, zresztą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta