Korespondencja: Ruskie pierogi w Paryżu
Kazimierz Brandys? Nie wiem, czy którąś z jego głośnych powojennych powieści przeczytałem do końca. Nie pamiętam. Choć jego „Miasto niepokonane”, cykl „Między wojnami” należały w moim okresie gimnazjalno-licealnym i akademickim (końca lat 40., początku 50.) do książek bodajże najgłośniejszych w Polsce. Niemal lekturowych.
Co mnie w nich raziło? Pewnie to takie wprost służalcze zaangażowanie po stronie komunistycznej władzy. I nurzanie w błocie wszelkich patriotycznych usiłowań. Ale tacy oni byli, heroldowie komunizmu – Brandys, Ważyk, Lewin i paru innych jeszcze. Potem wydał „Obywateli” i to było już jak młotkiem po głowie. Czy musiał? Nie musiał. Chciał być w pierwszym szeregu. Literacko torował drogę komunistycznej władzy.
Zdaje mi się, że zacząłem czytać go nie tylko z uwagą, ale i z lekturową przyjemnością dopiero dużo później – gdzieś od „Listów do pani Z.” chyba. I już od tamtego czasu do końca jego pisarskiego życia z uwagą coraz większą. Znaliśmy się w kraju osobiście, ale ograniczało się to zwykle do uwag o pogodzie czy do zdawkowych komentarzy politycznych przy spotkaniach w stołówce literackiej na Krakowskim Przedmieściu. Powoli zbliżyliśmy się do siebie, kiedy ja byłem już emigrantem (to znaczy w pierwszej połowie lat 70.), on zaś wyjeżdżał na Zachód, wracał do kraju, znowu wyjeżdżał, i w końcu na Zachodzie pozostał. Wybieram jeden z listów z jego okresu przedemigracyjnego.
K. Brandys, c/o J. Goslawska Nowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta