Piloci nie oddali sterów samolotu
Do katastrofy CASY mogło nie dojść, gdyby armia nie zlekceważyła zaleceń komisji badającej wypadek Su-22 w 2003 roku – dowiedziała się „Rz”
Cały raport na temat przyczyn styczniowej katastrofy CASY przygotowany przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych pod kierunkiem płk. Zbigniewa Drozdowskiego odtajniono w piątek. Decyzję o tym podjął minister obrony Bogdan Klich, kiedy radio TOK FM podało informację, że podczas lądowania za sterami samolotu mógł siedzieć nie członek załogi, lecz jeden z pasażerów.
– To jedyny sposób, by zapobiec spekulacjom i plotkom, które pojawiają się w środkach masowego przekazu – tłumaczył. Płk Drozdowski zaprzeczył, by piloci oddali stery postronnej osobie. Dowodzić tego mają zapisy rozmów między samolotem a lotniskiem.
Jak ustaliła „Rz”, wnioski zawarte w raporcie są zbieżne z tymi, które znalazły się w podobnym dokumencie sporządzonym przez komisję badającą zestrzelenie Su-22 przez wojska obrony przeciwlotniczej w czasie ćwiczenia taktycznego Wojsk Lądowych na poligonie w Wicku Morskim w 2003 r. W tamtym raporcie autorstwa płk. Ryszarda Michałowskiego, który pozostał tajny, napisano, że na lotniskach w Świdwinie i Mirosławcu szwankują procedury oraz konfiguracja urządzeń i przyrządów – twierdzą informatorzy „Rz”. Ich zdaniem gdyby armia nie zlekceważyła zaleceń komisji, nie doszłoby do katastrofy CASY.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta