Kukuruźnik między Gołkowem a Piasecznem
Wczesną jesienią, kiedy kończyło się powstanie, mieszkaliśmy w Piasecznie. Nie było to miejsce bezpieczne, bowiem Niemcy co pewien czas robili obławy, przeszukiwali domy i zabierali mężczyzn, z których kennkart wynikało, że byli mieszkańcami Warszawy.
Gdzieś ich potem wywozili, w nieznanym, to znaczy niedobrym kierunku. Ojciec postanowił więc, że przeniesiemy się do jakiejś mniejszej miejscowości, gdzie może Niemcy się nim nie zainteresują. Wybrał pobliski Gołków, wynajął niewielki strych w domu położonym w pobliżu stacji kolejki wąskotorowej i tam się przenieśliśmy. Gołków, patrząc na to z punktu widzenia kolejki – czyli właśnie z mojego, bowiem byłem wtedy, jak teraz można by to określić, wielkim fanem podwarszawskich kolejek wąskotorowych i dobrze się na nich znałem – a zatem z wąskotorowego punktu widzenia Gołków to była następna za Piasecznem stacja w kierunku Grójca. Ale wczesną jesienią 1944 roku kolejka z warszawskiego Dworca Południowego do Grójca, jak mi się zdaje, nie jeździła. Bagaże zostały więc załadowane na dwukołowy wózek, ojciec zaprzągł się do dyszla, ja z siostrą pchaliśmy z tyłu, i tak udaliśmy się w naszą ostatnią wojenną podróż – do Gołkowa.
Była to rozsądna decyzja, bowiem mój wuj Tomek (mąż siostry mojego ojca), który, wyszedłszy z Warszawy, zamieszkał z nami w Piasecznie i nie chciał się przenieść do Gołkowa, został aresztowany kilka dni po naszej przeprowadzce i wywieziony przez Niemców do obozu w Stutthofie, skąd nie wrócił. W ciepłe letnie wieczory przed powstaniem stałem przy furtce domu dziadka na Służewie i czekałem na powrót wuja Tomka. Jeszcze nie było go widać,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta