Federer stracił moc
Szwajcar pokonany w ćwierćfinale przez Andy’ego Roddicka. Czy to zakręt kariery, czy odpoczynek przed skokiem na Roland Garros i igrzyska?
Roddick mógł wreszcie wygłosić na Florydzie popularne w tenisie zdanie: – Nikt nie wygrywa ze mną 12 razy z rzędu! Ten odrobinę zmieniony słynny cytat z Vitasa Gerulaitisa długo prześladowanego przez kolejne porażki z Jimmym Connorsem przydał się jak znalazł.
Amerykanin grał ze Szwajcarem po raz 17., wygrał 7:6 (7-4), 4:6, 6:3 i w rubryce zwycięstwa nad Federerem postawił dumną liczbę 2. Jedynka była prawie pięć lat temu, potem 11 porażek.
Ten mecz pokazał szwajcarskiego mistrza w nietypowej roli. To, że czasem potrafi grać słabo, a potem za pomocą kilku niezwykłych zagrań rozbroić groźnego rywala w decydującym secie, wiedzieliśmy nie od dziś. Tym razem od początku meczu walczył równo z Roddickiem i jego serwisami, ale w decydującym secie to Amerykanin został absolutnym władcą kortu w Miami.Od stanu 3:3 i 0-30...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta